30 maja 2015

DIY: Orzeźwiający duet - 3 kroki dla ochłody

Hej Kochani!
U mnie nareszcie zawitało słoneczko! Dzisiaj udało mi się nawet troszeczkę opalić :) 
Zainspirowana upałem stworzyłam dla Was ten post - 3 szybkie kroki i możecie wygrzewać się na słońcu popijając... wodę z miętą! A i muszki nie będą już Wam straszne dzięku mojej osłonce. Do dzieła! :)

Krok #1

1. Do dzbanka nalewamy wodę.



2. Cytrynę obieramy lub sparzamy i kroimy na plasterki - ilość plastrów według uznania.



3. Listki mięty ogrodowej płuczemy. 



4. Wszystko wrzucamy do wody i mieszamy. Gotowe!



Krok #2

1. Do pojemnika na lód wrzucamy kawałki cytryny i listków mięty. Możecie też użyć innych cytrusów/owoców np. truskawek, czy arbuza.



2. Całość zalewamy przegotowaną wodą.



 3. Po zamrożeniu kostki są gotowe - nie tylko ładnie wyglądają, ale nadadzą napojowi niesamowity, letni smak!



Krok #3


1. Przygotujcie okrągłą podkładkę pod szklanki.



2. W każdej podkładce na skraju robimy dziurkę - powinna się w nią mieścić rurka (ja dziurki wypaliłam, co pozostawiło ślady na podkładce. Nie ma to jednak znaczenia, ponieważ ta przykopcona strona zostanie później zaklejona).



3. Drukujemy plaser cytryny wielkości podkładki...



4. ...a następnie w każdym wydrukowanym motywie robimy dziurkę tak, aby pokrywała się z dziurką w podkładce.



5. Na podkładce (ze strony z motywem) rozprowadzamy klej wikolowy. Ważne jest, żeby brzegi były dokładnie pokryte klejem.



5. Teraz naklejamy motywy. Warto je później obkleić taśmą klejącą - uzyskamy w ten sposób efekt laminowania, a rozlany napój nie zaszkodzi naszym osłonkom.



6. Gotowe! Muszki już nie posmakują naszego napoju... :)



Mam nadzieję, że post Wam się spodobał. 
Pamiętajcie, że w środę pojawi się pościk DIY
Co chcielibyście w nim zobaczyć? Czekam na Wasze propozycje!
Tymczasem odsyłam Was do poprzednich notek.
A! I już wcześniej informuję, że na czas wakacji blog zostanie zawieszony (no, może pojawi się kilka nowych DIY), więc zostało nam do tego czasu tylko 3 posty!

23 maja 2015

6x DIY: Prezenty dla mamy

Hej Kochani!
Dzisiaj chciałabym zainspirować Was własnoręcznie przygotowanymi prezentami dla mamy! Bo przecież takie są najlepsze - oddajecie w nich cząstkę siebie, są zrobione od serca. 
Niestety, nie mogę Wam pokazać moich prezentów dla mamy, ponieważ ma to być niespodzianka :) Dlatego ten post będzie czymś w rodzaju inspiracji z internetu (chociaż   przeważają w nim moje własne pomysły), czyli  pościków DIY.

#1 Kupony 

Robiłam takie, kiedy jeszcze miałam jakieś 8 lat. Oczywiście były pisane odręcznie i mniej designerskie i staranne, ale za to było ich o wiele więcej (czego później bardzo żałowałam, bo mama lubiła bezlitośnie wykorzystywać kupony na "porządki w salonie" i  do tej pory mnie nimi straszy... :)). Pamiętam, że dołączyłam do nich nawet regulamin.
Tutaj znalazłam dla Was piękną wersję do wydruku, ale oczywiście możecie wykonać je także od samego początku samodzielnie. Obydwiema wersjami mama będzie zachwycona!


#2 Cukierki "zjedz mnie gdy..."

Z kolei takie cukierki mama dostałą ode mnie w tym roku, tyle, że na swoje urodziny. Było ich tyle, ile lat wtedy skończyła. Wśród cukierków znajdował się np. cukierek na smutek, na zimę, dla słodkiej chwili, dla kogoś, czy po treningu... To, co na nich napiszecie zależy wyłącznie od Was! Przygotujcie swoją mieszankę i ładnie zapakujcie, np. w celofan, czy małe pudełko, jak na zdjęciu poniżej.


#3 Kartka i album na zdjęcia

Własnoręcznie zrobiona kartka to coś, co możecie dawać co roku, a i tak będzie sprawiać wiele radości, bo nigdy nie zrobicie dwóch identycznych.
Co powiecie na gigantyczną kartkę ze słowem "Mama" czy "Kocham Cię" we wszystkich językach świata?
Albo taką, która po otworzeniu ukarze napis 3D?
Lub może kartkę, która będzie jednocześnie mini-albumem ze zdjęciami? Wtedy możecie ułożyć całą historię Waszego życia z mamą - od ślubu rodziców, przez ciążę mamy, pierwsze miesiące Waszego życia, urodziny, aż do teraz. Możecie dodać do tego śmieszne opisy, czy nawet wierszyki. 
Wypróbowane - gwarantuję Wam zadowolenie i wzruszenie mamy :)

#4 Wieczór wspomnień

Każda mama lubi oglądać zdjęcia ze swoimi pociechami. Ale może zamiast starej, nudnej formy albumu z wywołanymi zdjęciami przygotujecie prezentację lub film? Możecie najpierw podarować mamie bilet z zaproszeniem, a później, wieczorem, usiąść razem na wieczornym seansie i jedząc popcorn wspominać stare czasy... A później oglądnąć film, który wszyscy lubicie i kojarzy się Wam z jakimś rodzinnym wydarzeniem. To będzie niezapomniany wieczór!
(w zależności od tematyki możecie użyć jako podkładu muzycznego takich utworów jak: The Cranberries - Ode To My Family, Alphaville - Forever Young, czy Dżem  - W życiu piękne są tylko
chwile.)

#5 Zdjęciowo-Komiksowo

Kolejna forma nietypowych zdjęć - tym razem spróbujcie znaleźć zabawne ujęcia i dodać do nich dymki ze śmiesznymi tekstami w jakimś programie graficznym. Czytając to mama będzie miała niezły ubaw!

#6 Twój muzyczny album

Zapytajcie taty jakiej muzyki mama słuchała w młodości, dorzućcie kilka kawałków, które teraz razem śpiewacie w samochodzie. Jeśli macie talent muzyczny, możecie ułożyć własną piosenkę dla mamy, lub wykonać cover już istniejącej. Składankę nagrajcie na płytę i konieczne dodajcie temu albumowi własną okładkę, np. z Waszym wspólnym zdjęciem. Teraz mama będzie miała co słuchać podczas gotowania, czy jazdy samochodem i na pewno piosenki skojarzą jej się z chwilami młodości oraz Wami!

To tyle moich propozycji. Mam nadzieję, że nieco Was zainspirowałam. 
Pamiętajcie o swoich mamach we wtorek, 26 maja!
A jakie Wy macie pomysły na prezent dla mamy?

Zapraszam również do przeczytania ostatniego postu:

20 maja 2015

DIY: Instagramowy album na zdjęcia + wyniki konkursu

Hej Kochani!
Nareszcie mogę napisać post! Laptop naprawiony, wszystkie dane uratowane i zgrane z powrotem! Dopiero teraz czuję jak bardzo tęskniłam za blogowaniem!

Nie chciałam, żeby to było coś, co możecie znaleźć gdziekolwiek indziej. Bo spróbujcie chociażby wpisać w internecie "DIY łapacz snów". Jest tego całe mnóstwo.
A teraz wrzućcie w Google tytuł dzisiejszego posta. I co? Nawet jeśli coś znaleźliście, to jest tego niewiele, a już na pewno nie jest aż tak bardzo podobne do mojego dzisiejszego DIY, jak wcześniej wymienione łapacze snów do siebie nawzajem.

Tak więc do stworzenia dzisiejszego DIY zainspirował mnie ten oto aparat Polaroid Instagram. Nie dość, że ma kształt ikonki Instagrama, to jeszcze dotykowy wyświetlacz, możliwość udostępnienia zdjęcia na Facebooku lub Instagramie no i oczywiście wbudowaną drukarkę.  
Nie wiem jak wy, ale ja jako miłośniczka wszystkich nowoczesnych technologii, designu i elektronicznych cudeniek się w nim zakochałam.

źródło: gadzetomania.pl



Materiały: 


  • zeszyt "czysty" (bez kratek/linii) wybranej grubości (jednak polecam 16/32 kartkowy - łatwiej będzie go przyciąć),
  • nożyczki,
  • klej (np. Magic lub inny klej "wikolowy")
  • taśma dwustronna,
  • folia aluminiowa,
  • wydrukowane motywy: ikonka Instagrama + wzory (do pobrania poniżej)
  • kawałek tektury (wielkości ikonki)
  • kawałek papieru technicznego w wybranym kolorze (mniej-więcej o wymiarach wydrukowanej ikonki)
Pobierz tutaj:

Lub zapisz obraz:


Wykonanie:


 1. Drukujemy i wycinamy logo Instragrama zostawiając ok. 1 cm margines dookoła. Ikonka (dla optymalnych rezultatów) powinna mieć ok. 17 cm szerokości.



2. Ikonkę naklejamy na tekturkę (cienką, może być też grubszy papier techniczny - nie polecam tektury pudełkowej i tego typu rzeczy) i docinamy. Z kolorowego bristolu wycinamy identyczny kształt.



3. Zeszyt docinamy do wymiarów ikonki tak, aby nie wystawał (powinien być nawet nieco mniejszy).



4.  Na tylną okładkę zeszytu naklejamy wcześniej wycięty kawałek bristolu i na grzbiecie zawijamy jeden z boków pod przyklejoną na przedniej okładce ikonkę.



Z zewnątrz nasz album jest gotowy. Odkładamy go do wyschnięcia (najlepiej przyłożyć go czymś cięższym, np. książkami). Teraz zabieramy się do wykonania środka albumu.

5. Na wybranej stronie albumu (najlepiej pierwszej) naklejamy (np.za pomocą taśmy dwustronnej) pasek folii aluminiowej o szerokości wydrukowanego motywu "zrób zdjęcie". Musicie być naprawdę ostrożni, żeby folia się nie podarła i za bardzo nie pomięła.



6. Z wydrukowanego motywu odcinamy białą część z napisem "miejsce na folię aluminiową - odciąć"...



7. ... a następnie naklejamy pozostałe części na folii aluminiowej.  Zakładka "zrób zdjęcie"gotowa!



8. Teraz zabierzemy się za "ramkę" do zdjęć w naszym albumie. W programie do obróbki graficznej (np. Paint, Gimp) w miejsce przeznaczone na zdjęcie wklejamy wybraną fotografię dostosowując odpowiednio rozmiar. Drukujemy.



9. Wystarczy teraz umieścić zdjęcie w albumie. Możecie w ten sposób obrabiać wszystkie zdjęcia. Koniecznie dodajcie hashtagi i opis! Album jest już w pełni gotowy! Kolekcjonujcie w nim najlepsze fotografie i wspomnienia!



Jak Wam się podoba?
Kolejny post w sobotę! 
A jutro nowy post LBA  - to już czwarta nominacja! Post znajdziecie tutaj:


Wyniki konkursu

Niestety, nie wpłynęła wystarczająca liczba zgłoszeń, dlatego konkurs zostanie zakończony bez wyłonienia zwycięzcy. jednak dziękuję z te przesłane, cudowne zgłoszenia. Naprawdę, jesteście bardzo kreatywni!

9 maja 2015

Informacja

Kochani!
Post pojawi się jutro (jak najszybciej), ponieważ mój sprzęt odmawia mi posłuszeństwa. 
Laptop nie jest raczej pierwszej młodości i powiedzmy, że "delikatnie" się zacina. Brakuje mi też paru zdjęć, a dobrego oświetlenia brak, więc trzeba czekać na to naturalne. Ale ogólnie mój projekt jest już zrealizowany, więc na pewno nie będziecie musieli długo czekać. Powiem tylko, że będzie oryginalnie i po mojemu - będzie to album na zdjęcia. W jakiej formie, o tym się przekonacie. 
Tymczasem spróbuję zrobić coś z moim ukochanym laptopem (czyt. z tym starym rzęchem), żeby jutro normalnie napisać notkę!

Tak więc do jutra!

6 maja 2015

pościki DIY: Absurdalne czy genialne? Czyli o maskarze z ciasteczek DIY i innych wynalazkach

Hej Kochani!
Dzisiaj pokażę Wam DIY znalezione w internecie - jak w każdym comiesięcznym pościku DIY (przypominam, że pojawiają się zawsze w pierwszą środę miesiąca!). Oczywiście to, co tutaj napiszę, jest tylko i wyłącznie moją opinią i nikt nie musi się z tym zgadzać.

Otóż... Na pewno to DIY mnie zaskoczyło. Hmm, może nawet zszokowało. 
Czy to jest genialne, czy po prostu absurdalne?
Na pewno sam pomysł genialny. W takim sensie, że ja w życiu bym na takie coś nie wpadała (a kto zdrowo myślący by wpadł?) 
Ale czy użyłabym maskary z CIASTECZEK? To już wydaje się absurdalne. Co najmniej dziwne.
"Za wszystkie składniki i tak możesz zapłacić o wiele więcej niż za sprawdzony gotowy kosmetyk. Co więcej, już na początku dolicz sobie koszty leczenia wzroku – taki skład na pewno dobrze nie wpływa na oczy!" - pisze portal cooltowo.pl komentując pomysł siedemnastoletniej Katharine. 
W sumie do wykonania takiej mascary potrzeba rozgniecionych ciastek Oreo (dobra wiadomość - krem można zjeść, nie będzie potrzebny), nieco wody i bazy pod makijaż - wszystko po przełożeniu do zdezynfekowanego pojemniczka tworzy maskarę. 
Moje pytanie - JAK? Jak coś takiego ma się w ogóle utrzymać na rzęsach, pomijając już to, jak ten "kosmetyk" nałożyć na rzęsy? Jak coś takiego można nazwać maskarą? 
Chyba jeszcze nie do końca wierzę w to, co widzę... 



No więc podsumowując, ten pomysł wydaje mi się jest absurdalny.
I to chyba nie tylko moje zdanie.


Mój wolny przekład:
"To najgłupsza rzecz jaką widziałam tego dnia. Dlaczego? Dlaczego to robisz? To nie jest tańsze od zwykłej, kupnej maskary. I na pewno nie jest higieniczne. To nawet nie wygląda tak dobrze. *pociera skronie*Pamiętajcie, aby nie umieszczać żywności gdziekolwiek w pobliżu oczu, dzieci. Ja po prostu... Ja po prostu nie mogę. A te durne komentarze sprawiają, że chce mi się płakać *oddychaj*."
To dokładnie opisuje mój stan. Ale nie na tym koniec. Katherine prosi wszystkich, którzy zrobią swoją maskarę z Oreo, aby wstawili jej zdjęcie na Instagrama lub Twittera z hashtagiem #xxmakeupiscoolxx. 
A oto wyniki wyszukiwania...



Moje tłumaczenie:

ashley_purple22 pisze: "Jej nowe DIY wideo jest bardzo pomocne!"

Na szczęście ktoś zachowuje jeszcze zdrowy rozsądek... phandomaniac pisze: "Proszę, nie rób tego. Przez to możesz mieć infekcję oka, nie warto."


Do tego podążając tropem ciasteczkowej maskary, siedemnastolatka postanowiła pokazać światu swoje DIY z eyelinerem z M&M's-ów...

20 dni później...


"Przecież to takie proste, tanie i fajne...A na powiekach trzyma się 4 godziny!"

Tym razem znów kosmetyk do oczu zrobiony z rozpuszczonych M&m's-ów, pokruszonego czarnego cienia do powiek i podkładu do oczu. Z dwojga złego chyba jednak wybieram tę opcję. Chociaż odrażająca jest myśl o nakładaniu rozpuszczonej czekolady na powieki. Przecież to ciężkie i lepkie!

Mimo wszystko muszę przyznać, że Katharine nie brakuje pomysłów. Niektóre jej DIY naprawdę doceniam, ale to... po prostu mnie przerasta.




A co wy o tym myślicie? Czy DIY Katherine jest absurdalne, czy genialne? 
Podobają Wam się takie moje pościki DIY?

Zapraszam również do udziału w konkursie! TUTAJ
A nowy post DIY już w sobotę!

P.S. Nie róbcie tego w domu!

2 maja 2015

Kulinarne DIY: Ciasteczka owsiane z czekoladą

Hej Kochani!
Mam właśnie majówkę, a co za tym idzie pikniki, grille i wyjazdy! Dlatego przygotowałam dla Was prosty przepis na pyszne, pożywne ciasteczka owsiane! 30 minut i można zajadać. Zobaczcie sami!



Składniki: (na ok. 25 ciastek)

  • 200 g masła,
  • 3/4 szkl. cukru,
  • 1 jajko,
  • pół opakowania cukru wanilinowego,
  • 1 szkl. mąki pszennej,
  • 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia,
  • 1/2 łyżeczki sody,
  • szczypta soli,
  • 2,5 szkl. płatków owsianych (najlepiej górskich, ale z błyskawicznym też wychodzi :)),
  • tabliczka mlecznej czekolady i/lub rodzynki.

Przygotowanie:

1. Masło ucieramy z cukrem i cukrem wanilinowym na gładką, puszystą masę.



2. Następnie dodajemy jajko, szczyptę soli i przesianą z proszkiem do pieczenia oraz sodą mąkę.



3. Po wymieszaniu dosypujemy płatki owsiane i posiekaną czekoladę i/lub rodzynki. Całość dokładnie mieszamy (najlepiej ręką, dokładnie rozprowadzając płatki w masie)



4. Z tak powstałego ciasta formujemy kulki nieco mniejsze od orzecha włoskiego, które następnie spłaszczamy i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia lub folią aluminiową blasze w dość dużych odstępach (nawet większych niż na zdjęciu, bo ciastka baaardzo rosną) .



5. Ciasteczka pieczemy na złoto w temp. 180-200 st. Celsjusza przez ok. 15-17 min. (chociaż to zależy od piekarnika, u mnie piekły się ponad 20 min., a u koleżanki zaledwie 14 min.). Po wyciągnięciu studzimy na papierze śniadaniowym, który wpije nieco tłuszczu.



5. Ciasteczka są gotowe!Możecie je przechowywać w pojemniczku nawet przez 3 dni  - chociaż u mnie raczej nigdy tyle nie wytrzymują... :) Smacznego!



Przepis pochodzi ze strony mojewypieki.com, jest przeze mnie nieco zmodyfikowany.

Przypominam, że w środę pojawi się kolejny pościk DIY! 
Zapraszam też do udziału w konkursie!